W tym momencie jej kariery, zawsze jedną nogą stoi w Ameryce Łacińskiej, Europie czy w Stanach Zjednoczonych, zasady moralne i walory ludzkie pokazuje w swojej roli. Rozmawialiśmy z nią na ostatnim Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie prezentowała peruwiański film "El elefante desaparecido", thriller psychologiczny Javiera Fuentes-Leóna. Będziemy również mogli zobaczyć ją w "A night in old Mexicio", w reżyserii Emilio Aragona, oraz w kolumijskim "The seed of silence".

Co znów połączyło cię z Salvadorem del Solar w tym filmie, po udziale w "Pantaleonie i wizytantkach"?
Salvador jest genialny, utalentowany i serdeczny. Bardzo go podziwiam. Gdy zaczynałam karierę, moim celem było robić cokolwiek, ale teraz chcę pracować z ludźmi, którzy mają ludzkie przymioty, dołączając poziom osobisty, ponieważ spędzamy wiele godzin w pracy. W związku z tym, Salvador jest uroczy i ma czarny humor, który mnie bawi.
Jak możesz opisać ten film?
Jest to skomplikowany film, gdy jesteś w środku roli nie możesz zorientować się o wyniku końcowym. To historia, która generuje wiele pytań, jest porządkowana powoli.
Jak wpływa na ciebie odległość, która oddziela cię od Kolumbii?
Spędziłam poza krajem wiele lat mojego życia, więc wyrobiłam postawę dystansu.
Kocham moją rodzinę i brakuje mi ich bardzo, oni potrzebują mnie, są moją kotwicą w ziemi, muszę być zawsze blisko Kolumbii, jest to mój kraj i jestem bardzo dumna, że jestem Kolumbijką; ale musiałem dostosować się do sytuacji, bo jeśli nie, to cierpiałabym. Człowiek staje się ekspertem w życiu w samotności. Ta praca, jest specyficzna, bo czasem mieszkasz w hotelu przez długi czas i twoich przyjaciół nie ma wtedy w pobliżu.
Co z miłością, domem?
Mój dom to ja; mój pies, który jest olbrzymim farmerem, moja muzyka. Cóż, muszę powiedzieć, że życie koczownicze przynosi cenne rzeczy, poznaję ludzi z różnych miejsc. Mam przyjaciół, którzy chcą dużo i wszyscy są w ruchu, więc kiedy się spotykam ponownie z kimś, z kim mam bardzo głęboką relację, jest tak, jakby czas nie mijał.
Jaka muzyka jest w tobie zakorzeniona?
Muzyka, która mnie uspokaja to muzyka klasyczna, ale nie jestem ekspertem. W zależności od okazji, mam różne rodzaje muzyki; Jeśli chcę się dobrze bawić i mieć dobry czas, lubię hip hop.
Gdzie możesz sobie wyobrazić emeryturę?
W Kolumbii, oczywiście. Ale teraz życie poprowadziło mnie w inną stronę, to jest impuls, który prowadzi mnie i nie mogą iść wbrew samej naturze. Jednak mój kraj zawsze biorę pod uwagę. Faktycznie, nakręciłam teraz thriller, który ukaże się wkrótce, "The seed of silence".
Jakie jest Twoje życie w Los Angeles? Czy jest to miasto tak wrogie jak mówią?
Uwielbiam to miasto, i jak dużo podróżuję, nie czuję się jak w pułapce. To także zależy od miejsca, w którym jesteś, nie mieszkam w środku Hollywood i nie jestem związana z tym światem, który nie jest moim życiem. Ludzie, którzy udają się do Los Angeles, tylko dla tego, mogą czuć pustkę, ponieważ jest to trudne, cały czas mówić o tym samym, co jest nudne. Mieszkam w innym obszarze, bardziej związanym z naturą, Hollywood Hills. Jest to miejsce, które zaprasza by dbać o Ciebie, każdego dnia idę w góry pospacerować lub improwizuję i idę na plażę, mimo że jest zima, aby obejrzeć zachód słońca. Jest to też bardzo silny element twórczy.
Co masz na myśli?
W L. A. możesz spotkać ludzi głodnych historyjek. To mnie żywi. W rzeczywistości, teraz próbuję stworzyć projekt z dwoma przyjaciółmi, producentem i reżyserem; i innymi, aktorami. Tak więc, w chwilach bezczynności też jestem aktywna.
Coś fundamentalnego dla aktora...
Superważnego, ponieważ porażki atakuję cię i to jest najgorsze, co może się zdarzyć. Mieszkanie w Los Angeles oznacza gotowość do bycia odrzuconym. To cię wzmacnia albo zabija, bo musisz zrozumieć, że wynik castingu nie jest niczym osobistym.
Na chwilę obecną drzwi do Hollywood są otwarte dla latynoskich aktorów. Czy uważasz, że są również otwarte dla Ciebie?
To ciekawe, więcej ról jest pisanych dla latynosów, ponieważ istnieje duża publiczność latino, która idzie do kina i ogląda telewizję, ale w kastingach akcent jest nadal strasznym problemem, bo szukasz aktora, który fizycznie wygląda na latynosa, ale ma doskonały angielski. Więc mówimy o amerykanach hiszpańskiego pochodzenia.
Na szczęście, są również zjawiska globalizacji jak "A night in old Mexico", gdzie hiszpański reżyser Emilio Aragón wybrał Roberta Duvalla.
Tak, i to było ważne, aby zaakcentować tę rolę. W każdym razie, praca nad filmem przyczyniła się do kolejnego filmu z Duvallem jako reżyserem i aktorem, także z udziałem Jamesa Franco i Josh Hartnetta i meksykańskiej aktorki Adriany Barraza. Duvall jest artystą i akcent nie ma znaczenia.
źródło: eltiempo.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz